Dzień piąty {pierwszy pocałunek}


Dzień piąty

W pustym pokoju, ja też jestem pusty. I wszystko przypomina mi o tobie. Wiem, że masz się dobrze, ale co ze mną? Co jeśli się rozpadam? Jestem przebudzony, podczas gdy ty śpisz jak dziecko. Ja jestem na krawędzi, kiedy ty jesteś bezpieczny. I wiem, że mnie nie widzisz.

- Pamiętasz, jak powiedziałeś, że jestem przystojny? – zapytał Louis, kiedy stali w kolejce do kasy.
Harry zmrużył oczy, uciekając do wspomnień.
- Chyba tak.
Louis skrzywił się.
- Och, czy to było w porządku?
- Tak, nie, to znaczy, oczywiście!
- Lou?
Louis westchnął ciężko.
- Zastanawiałem się tylko, dlaczego tak powiedziałeś.
- Ponieważ jesteś przystojny, aniołku.
Na policzkach Louis’ego zaczęły pojawiać się duże rumieńce. Chłopak pierwszy raz od dłuższego czasu podniósł wzrok i Harry ucieszył się z tego powodu, ponieważ przez większość czasu Louis patrzył tylko w podłogę.
- Nie jestem.
- Jesteś – przekomarzał się.
- Gdybym był, już dawno ktoś by mi to powiedział.
Harry otworzył usta, by coś powiedzieć, ale Louis przerwał mu.
- Mama się nie liczy – dodał smętnie.
- Nie to chciałem powiedzieć. – Harry wywrócił oczami. – Po prostu nie spotkałeś na swojej drodze odważnych ludzi.
Louis nie odezwał się.
- Chodzi mi o to, że wstydzili się przyznać, iż im się podobasz.
Harry nie otrzymał odpowiedzi, więc zamilkł i spojrzał przed siebie. Kolejka poruszała się w wolnym tempie, a Louis nie wyglądał na chętnego do zakupów. Dzień zaczął się źle i taki pozostał.
Pośród regałów ze słodkościami przechodziła Cher, ciągnąc za sobą Zayna. Obracała głową na lewo i prawo, szukając swoich ulubionych landrynek, które tak trudno było zdobyć. Harry obserwował ją i uśmiechnął się, kiedy zauważył, że dziewczyna nie znalazłszy cukierków, przeklęła pod nosem. Zayn wydawał się wzdrygnąć, ale w rzeczywistości nie zwrócił na nią uwagi, studiując czubki swoich butów. Oboje przemierzyli połowę długości sklepiku, upewniając się, że mają wszystko, czego potrzebowali i z w połowie pełnym koszykiem stanęli na końcu długiej kolejki.
Harry złapał wzrok Cher i przywołał ją ruchem dłoni. Brunetka przybiegła do niego, szurając butami po śliskich płytkach, z uśmiechem na ustach. Zayn posnuł się za nią, goniąc wzrokiem po regałach, tak naprawdę nie szukając na nich niczego, ale próbując nie patrzeć na Harry’ego lub kogokolwiek innego.
- Cześć, Louis – przywitała się.
- W-witaj. Jej, dużo masz tych… rzeczy. C-czy urządzasz przyjęcie?
- Nie, kochanie. To tylko mały eksperyment. Zayn lubi ciasto bananowe, ale ja nigdy nie piekłam.
Louis uśmiechnął się, patrząc na nią z - godnym dziecka - błyskiem w oku.
- M-moja mama często robi psz… przyjęcia. Zaprasza dużo gości. A-ale większości nawet nie znam, a… a oni nie chcą ze mną roz-rozmawiać.
Harry poczuł jak łamie mu się serce. Musiał szybko zmienić temat, bo inaczej utopiliby się w morzu łez. Po za tym, Louis nie lubił współczucia.
- Zapłacić za was, Cher? I tak korzystamy z karty ZPON.
- Jeśli byłbyś tak miły.
Bez słowa zabrał z jej delikatnych rąk ciężki koszyk i uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. – A potem, kiedy ekspedientka kasowała towar, zagadnął: - Możemy wpaść do was po południu. Ja i Louis nie mamy planów, więc…
Ja i Louis, ja i Louis, ja i Louis, rozbrzmiewało w jego głowie.
- Nawet nie musisz pytać – rzekła Cher i trąciła Zayna w ramię. – Prawda, Zaynie?
Pokiwał twierdząco głową, ale nie spojrzał na żadne z nich.

|GMF|

- Byłeś dziś taki nieobecny – przypomniał delikatnie Harry, otwierając pudełko lodów.
- Co to znaczy?
- Nieobecny? Daleki myślami.
- Rozumiem. – Wzrok Louis’ego prześlizgnął się z Harry’ego na podłogę i utknął tam na długo. Chłopak z kręconymi włosami zatrzymał się w pół kroku i przechylił głowę, patrząc na Louis’ego ze współczuciem.
- Wszystko okej, aniołku?
Louis nagle przyjął nową maskę, przytakując energicznie, co sprawiło, że Harry wciąż się martwił. Usiadł obok niego na łóżku, krzyżując nogi i podając mu łyżkę.
- Jaki jest twój ulubiony smak? – zapytał w końcu kędzierzawy, chcąc zmienić temat i rozweselić podopiecznego.
- Truskawka – odparł Louis z ogromnym uśmiechem na ustach i wziął łyżkę lodów do buzi. Jedli z jednego pudełka trój-smakowe lody. Harry wybrał ciemny, czekoladowy pasek.
- Dasz spróbować?
Louis spojrzał na Harry’ego, potem na lody i zamrugał kilkakrotnie. Zagarnął trochę w swoją łyżkę i przysunął ją do usta Harry’ego, który rozchylił wargi i pozwolił Louis’emu na wykonanie następnego ruchu. Chłopak wprowadził łyżkę do ust Harry’ego, pozwalając mu ją oblizać, a potem obserwował rumieńce, pojawiające się na policzkach kolegi.
- Pyszne – skwitował Harry i automatycznie podał Louis’emu łyżkę czekoladowych lodów. Louis zachichotał i ponowił ruch. Karmili się tak nawzajem, śmiejąc się i wygłupiając, kiedy nagle Louis zapytał:
- Czy ktoś cię kiedyś pocałował, Harry?
Kędzierzawy chłopak zastygł w miejscu, zatrzymując łyżkę w drodze do ust Louis’ego. Szatyn nachylił się i zjadł jej zawartość, wciąż czekając na odpowiedź.
- Tak, tak całowało mnie wiele osób.
- Jakie one były?
- Osoby, czy pocałunki?
- Pocałunki.
Harry zastanowił się. Starał się nie powiedzieć czegoś źle, ale w tamtej chwili w jego głowie wszystko wyglądało na mogące zranić Louis’ego. Jeszcze nie wiedział do czego zmierza chłopak, lecz bał się.
- Hm, były… okej? Mam na myśli, że całowałem wiele osób, ale jeszcze nikt nie zrobił tego perfekcyjnie i tak, bym mógł naprawdę poczuć, że jestem zakochany.
- Jakie to uczucie?
- Bardzo miłe, wyjątkowe i takie, jakiego jeszcze nigdy nie czułeś.
- Skąd będę wiedział, że to ono?
Harry spojrzał na Louis’ego z oczami pełnymi zrozumienia.
- Nie będziesz. Nie tak od razu, ale w końcu zorientujesz się, że to było ono.
Louis dojadł swoje lody i spojrzał na pasek śmietankowych, próbując znaleźć w nich odwagę do zadania swojego pytania. Harry wyczuł jego wahanie.
- Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
Louis chciał, ale nie wiedział jak do tego dobrnąć.
- Harry? Jaki był twój pierwszy pocałunek?
Harry zaśmiał się na to wspomnienie.
-Miły – odparł. – Byłem wtedy na wycieczce szkolnej i graliśmy w butelkę. Moja wskazała chłopca i oboje nie mieliśmy wyjścia. Pocałowaliśmy się przy wszystkich.
Na ustach Louis’ego pojawił się delikatny uśmiech.
- Los chyba od początku chciał, żebym był gejem – kontynuował Harry, a Louis czym prędzej podniósł na niego wzrok.
- Słyszałem kiedyś to słowo. I…
- Wytłumaczyć ci je? – wtrącił się Harry.
- Nie. Wiem, co oznacza – oznajmił. – Chciałem tylko powiedzieć, że nie rozumiem, dlaczego chłopak zakochany w chłopaku jest nazywany gejem. Nie jest wtedy człowiekiem?
Harry zaśmiał się, marszcząc oczy.
- Oczywiście, że jest. A mnie miło jest słyszeć twoją opinię, ponieważ, aniołku, masz całkowitą rację. Ale ten termin się przyjął i nie wydaje mi się, że ktoś może go zmienić.
- Myślisz, że ja mógłbym być gejem?
Harry uspokoił śmiech.
- Zaraz, Louis. Mówisz poważnie? – zapytał, co sprawiło, że Louis poczuł się źle. – To znaczy, dlaczego tak myślisz?
Wzruszył ramionami.
- Tylko pytam.
Harry przygryzł wargi, zastanawiając się, czy Louis darzy uczuciem kogoś ze swoich znajomych w Anglii lub tu na promie. Nie dopuszczał do siebie myśli, że obiektem westchnień Louis’ego mógł być on. To byłoby niemożliwe. Bo było, prawda?
- Mógłbyś być – odpowiedział na jego pytanie Harry, posyłając mu łagodne spojrzenie.
- Czy to byłoby złe?
- Oczywiście, że nie. Nie byłbyś złym człowiekiem. Ja nie jestem, prawda? – Louis przytaknął. – No widzisz.
- Harry?
- Słucham cię.
Louis zaczął bawić się swoimi palcami. Był wyraźnie zestresowany.
- Czy… czy mógłbyś pokazać mi, jak się całuje?
- Co?
Harry zamrugał kilkakrotnie, nie wiedząc, jak ma na to odpowiedzieć. Louis Tomlinson, chłopak z lekkim upośledzeniem umysłowym i dziecko, ukryte w ciele mężczyzny, prosiło go o pocałunek.
- Przepraszam.
- Nie, nie! W porządku, Loueh. Pokażę cię, jak się całuje – powiedział, a usta Louis’ego wygięły się w uśmiech, który usiłował powstrzymać. Harry odstawił pudełko po lodach na bok i przysunął się bliżej przyjaciela, podnosząc jego brodę do góry, by mogli spojrzeć sobie w oczy.
- Jest ktoś, kogo szczególnie chcesz pocałować? – zapytał pośpiesznie Harry, a Louis przytaknął tylko, wyraźnie nie chcąc ujawniać kto.
Harry pokierował go dokładnie. Pochwycił jego dłonie i oparł na swojej szyi, po czym swoje umieścił na jego biodrach. Patrzyli sobie prosto w oczy, a potem przechylili głowy – oboje w prawo – i zbliżyli się do siebie. Nos Harry’ego delikatnie połaskotał policzek Louis’ego, a jego oddech zatańczył w małej przestrzeni między nimi. Louis wydął wargi w dzióbek, napawając się chwilą niecierpliwości, zanim Harry przechylił się do przodu, burząc niewidzialną ścianę, jaka ich dzieliła. Usta Louis’ego były idealnie gładkie i miękkie, za to Harry’ego duże i ciepłe. Na początku tylko delikatnie się cmoknęli i Harry chciał oderwać się, by nie przestraszyć Louis’ego, ale ten wyraźnie chciał więcej, przenosząc dłonie z ramion Harry’ego na jego policzki. Trzymał go w swoich małych i wilgotnych dłoniach, głaszcząc skórę pod swoimi palcami.
Harry rozchylił wargi, a Louis zrobił dokładnie to samo, czekając na następny ruch i drżąc z pożądania, które dotychczas było mu obce. Kędzierzawy chłopak ostrożnie wsunął język do wnętrza ust, które emanowały przyjemnym ciepłem. Musnął język Louis’ego, który cofnął się pod dotykiem i zajęło im obu trochę czasu, by zorientować się, co właśnie robią. Harry wyrwał się z uścisku szatyna.
- Przepraszam. Nie powinienem.
- Nie, Harry – zaprzeczał Louis. – Proszę, zrób to jeszcze raz. Podoba mi się.
Harry drżał, nie wiedząc co zrobić i nagle tak po prostu wyrzucił z siebie:
- Chrzanić to. – I rzucił się na Louis’ego, łapiąc jego policzki w dłonie i obejmując tak, jakby oboje spadali, ale to Harry chciał uderzyć w ziemie, by uratować Louis’ego, przed bolesnym upadkiem. 

___
Ten rozdział na TUMBLR

6 komentarzy:

  1. nawet nie wiesz, jakie emocje wywołuje u mnie to opowiadanie, bo jest naprawdę cudowne. czytałam przy dość smutnej piosence i muszę się przyznać, że mam teraz łzy w oczach, ale to jest po prostu piękne. Harry zachowuje się cudownie, ma niesamowity charakter i świetnie mi się czyta momenty, kiedy opiekuje się Louisem, który jest strasznie uroczy. och, a ostatnie zdanie zupełnie mnie rozwaliło i mam wrażenie, że zaraz zacznę płakać, ale już mniejsza z tym. kocham to, po prostu.
    życzę Ci mnóstwa weny! x

    [lovexisxequal.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. " Na ustach Louis’ego pojawił się delikatny pocałunek." To zdanie tak mnie rozbawiło, że śmiałam się z 5 minut, ahaha, wiem oczywiście, że to jest pomyłka, ale no, mistrzowska xD i było słodko. S.Ł.O.D.K.O. ahh, ten pocałunek, normalnie nie wyrabiam, afahsjnavs.
    Na początku, jak znalazłam to opowiadanie, byłam pesymistycznie do niego nastawiona, no bo jak, Lou może być niepełnosprawny, i w ogóle, i nie wiedziałam czy chcę to czytać czy nie, ale muszę przyznać, że dobrą decyzją było zaczęcie czytania. Wszystko, co wychodzi z pod twojej ręki jest świetne, czytam/czytałam wszystkie twoje opowiadania, no może oprócz "Bez mojej zgody" bo to trochę pod fantasy podchodzi, a ja nie umiem takiego czegoś czytać, soo, ale naprawdę, wszystko co piszesz jest mistrzowskie. Masz talent i ogromną wyobraźnie, zazdroszczę.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział,
    @iamLajka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochhhhh, jaki błąd xD Już poprawiłam, przepraszam, głupio mi :P
      Cieszę się, że rozdział przypadł ci do gustu i bardzo mi miło z wiedzą, że podoba ci się moja twórczość. Muszę zaznaczyć, że jestem osobą, która musi spróbować wszystkiego, więc nie poczuje się źle (czy coś) jeśli nie zainteresujesz się "Bez mojej zgody", gdyż cię rozumiem i po prostu to fantasy chciałam tak jakby wypróbować ;D. Nie wiem, czy to będzie takie SUPER-DUPER-HIPER fantasy, bo jak znam siebie, to będzie bardziej głębokie i te moce tylko gdzieś tam się przewiną, ale na razie "uczę się siebie" ;)

      Usuń
  3. Lou zakochał się w Harry'm!! Nananana!! A Harry zakochał się w Louu!! I się całowali! I podobało im się i Louis chciał więcej i Harry się na niego rzucił i się całowali i.. i.. i nie wiem co jeszcze ale to było zajebiste!! Nawet nie wiesz jakiegi banana miałam na twarzy. Czytałam a ze mną w salonie mama siedzi i na szczęście nie patrzyła bo byłoby dochodzenie co mi jest. Nie moge się doczekać następnego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. 34 year old Business Systems Development Analyst Fonz Cameli, hailing from Leduc enjoys watching movies like My Gun is Quick and Poi. Took a trip to Medina of Fez and drives a Ferrari 250 GT LWB Berlinetta 'Tour de France'. post

    OdpowiedzUsuń